Nie bójcie się naszych kolorowych marchewek, to nie GMO, to stare pierwotne odmiany w porównaniu do swojej najmłodszej siostry pomarańczowej zmodyfikowanej przez holendrów.

Pytanie: dlaczego najbardziej znamy pomarańczową?

Naukowcy badający historię roślin uprawnych twierdzą, że marchew po raz pierwszy uprawiać zaczęto na terenie obecnego Afganistanu. W czasach starożytnej Persji, fiolet rządził na marchewkowych polach. Jadalny korzeń protomarchewki jest biały, taki, jak u  pokrewnej rośliny – pietruszki. Rosnące dziko warzywo dzięki selekcji nasion, prowadzonej przez wiele pokoleń rolników, stawało się coraz mniej podobne do dzikiej formy. Rolnicy wybierali rośliny o grubszym i smaczniejszym korzeniu; na przestrzeni wieków powstały więc, głównie w Azji, coraz to nowe odmiany o korzeniach kremowych, żółtych, fioletowych, czerwonych, wreszcie niemal czarnych. Te barwne warzywa sprowadzone zostały do Europy w XIV stuleciu. Holenderscy hodowcy wzięli jednak pod lupę i selekcjonowali te unikatowe okazy, krzyżując je miedzy sobą i uprawiając kolejne pokolenia roślin, aż pod koniec XVI w. udało im się uzyskać marchewkę w jej najpopularniejszym obecnie wydaniu: pomarańczowym. Być może chcieli w ten sposób oddać hołd dynastii Orańskiej-Nassau, której rodowy tytuł (oryg. Oranje, ang. Orange) od zawsze kojarzy się z tymże kolorem i wyrazić wdzięczność Wilhelmowi I Orańskiemu za uzyskanie dla Niderlandów niepodległości? To byłby naprawdę piękny i wzniosły gest, ale prawda zapewne była bardziej trywialna: pomarańczowa marchew jest słodsza i bardziej soczysta od swoich fioletowo – biało – żółtych przodków. Tym sposobem w krótkim czasie pomarańczowa marchewka zdetronizowała fioletową, podbijając ostatecznie cały świat.

Na fali zainteresowania dawnymi, cennymi odmianami o dużych wartościach zdrowotnych i niebanalnym smaku powraca również zainteresowanie kolorową marchewką.
Purpurowa marchew oprócz karotenu i witaminy A, posiada fioletowy pigment, zwany antocyjanem, związkiem chroniącym komórki organizmu przed atakiem wolnych rodników. Antocyjany wspomagają też pamięć i wzrok oraz przeciwdziałają atakom serca i stanom zapalnym i w purpurowych marchewkach ich stężenie jest do 28 razy większe niż w tych pomarańczowych !
Karotenoidy zjedzone w pokarmie wiążą się z lipoproteinami i w związku z tym są przenoszone przez osocze krwi, a potem mogą się ulokować w tkance tłuszczowej czy w błonach komórkowych. Kto, zjada codziennie mnóstwo marchewki lub pije marchewkowe soczki wkrótce może zauważyć, że jego skóra zmienia kolor na żółtawo-pomarańczowy. Antocyjany natomiast rozpuszczalne są w wodzie, ponadto ich barwa zależy od pH roztworu i na dodatek łatwo reagują nie tylko ze sobą, ale też z innymi związkami. Fioletowy barwnik niestety rozkłada się w wysokiej temperaturze (podczas gotowania, pieczenia i smażenia), dlatego najprzyjemniej jeść purpurową marchew na surowo – w postaci sałatek, surówek, smoothies i koktajli.

 

Polecam koktajl Doroty z bloga Kuchenne Szaleństwa.

Składniki(na 2 porcje):

 

2 średniej wielkości marchewki deep purple
2 mango
łyżeczka mielonego cynamonu
1/2 szklanki wody mineralnej
sok z 1/2 cytryny
mięta do podania


Sposób przygotowania:
Marchewki obieramy, dzielimy na mniejsze części i wraz z sokiem z cytryny, cynamonem i wodą blendujemy na gładką i jednolitą masę. W innym pojemniku umieszczamy obrane i pokrojone na cząstki mango- blendujemy umytą po blendowaniu marchewki końcówką by nie “pofarbować” mango marchewką:). Wlewamy do szklanek kolejno: do połowy szklanki warstwa marchewkowa, a następnie delikatnie, najlepiej prowadząc masę z mango po łyżeczce wlewamy drugą warstwę. Podajemy udekorowane listkami mięty. Gotowe!

Koszyk Produkt usunięty. Cofnij
  • Brak produktów w koszyku.